lip 26 2005

Bez tytułu


Komentarze: 1

   Jak szybko się przyzwyczajam do luksusu bycia kicią, myszką kochaną, puzelkiem, myszaczkiem, i czasem łobuzem, jak kuszę sms-sami. 

A propos puzelka,  był koniec czerwca, leżeliśmy sobie w domku kempingowym,  posplatani własnymi kończynami, jak bym się nie ułożyła tak pasuje, i on to poczuł :  pasujemy do siebie jak puzle- powiedział,  dodałam że puzle i klocki lego,  zaoponował że klocki lego można łączyć z innymi elementami i  wogóle doszliśmy do wniosku, że lego to są świńskie zabawki, proponowane w dodatku dzieciom.  Tak więc tej nocy staliśmy się puzlami.   Cięzko było puzlom się rozstać, wygoniłam go pierwszego, cóż w końcu jest mężczyzną,  wracałam zapłakaną nieco renówką.

A dziś? umówieni na wieczorny spacer z psem, to znaczy ja z psem.  Jak miło że sumienie nakazało mi wziąć  tą sierotkę ze schroniska,  a mądrzy ludzie mówią , że dobro zawsze wraca. I mają rację!!!   

i.s.a.b.e.l.a : :
Dotyk_Anioła
31 lipca 2005, 17:45
Mi brakuje takiego puzzelka... Takiego mojego uzupełnienia, co nie łączy się z nikim i niczym innym oprócz mnie...

Dodaj komentarz