kulinarne dywagacje
Komentarze: 8
Jako, że siedzę teraz w domu, mam czas to się spełniam w kuchni.
Wczoraj ugotowałam zupę gulaszową na ozorkach wołowych, Pan mąż zjadł z apetytem, natomiast Paprotka zamieszała w talerzu i ... zrobiła sobie sama chińską z torebki.
Tak mnie natchnęło kulinarnie i myślę co takiego dziwnego w życiu jadłam:
-raki- łapane własnoręcznie nocą,
- żabie udka- smażone na maśle przez mojego sąsiada,
-nutrie- no, nie całą...
-małże-
-surową wątrobkę - jak byłam w ciąży,
-kalmary- przyrządzane przez moją mamę w czasie PRL-u,
-steki z kangura- w gościach, niedobre, ale się nie przyznałam,
-suszonego węża- przywiezione przez znajomych z wakacji,
-kilka mrówek- w ramach dziecięcego eksperymentu,
- kawałek konika polnego- jw
-śledzie na słodko z mandarynkami- dobre.
.
Dodaj komentarz