zastrzyk, nie gotówki, niestety
Komentarze: 1
Otwieram drzwi od auta i hyc! Pies już siedzi za kierownicą, zawsze mi to robi. Wytłumaczyłam, że z tyłu będzie mu wygodniej, poza tym nie ma odpowiednich kwalifikacji.
Po całym tygodniu jeżdzenia na obserwację dziś nastąpił wymarzony kres. Pan doktor zrobił odpowiedni wpis w książeczkę, przytrzymałam gadzinę za głowę i ciach. Nie lubię zastrzyków, nawet u psa. Udało mi się nie zemdleć. Pamiętam w szkole wysłali nas na wyniki, odjechałam przy pobieraniu krwi. Na szczęście to się robi na siedząco. Ale i tak było wesoło, nie mi bynajmniej.
Lżejsza o siedemnaście złotych, (tanio!) ale szczęśliwa. Zaszczepiony.
Dodaj komentarz