Archiwum 22 września 2003


wrz 22 2003 poranek...
Komentarze: 3

                Obudziłam się w sobotę wczesnym rankiem. Wieczorem zasnęłam przy filmie, obok męża . Całe kilometry od niego, uciekł na sam koniec łóżka. Od kilku lat to robi, odsuń się , jesteś za gorąca, odsuń się masz za zimne nogi.  Fagaldo i fawritto!!!  Jak w reklamie!  Pradziłam mu , żeby postawił płot pośrodku! Nie skorzystał .  Poczułam się samotna,  mała , niekochana, opuszczona, jak leżąca odłogiem ziemia, przebrzydły nieużytek.  Po co się kurwa wogóle obudziłam? Po co???       Poranny prysznic z porannym szlochem trochę mnie ochłodził,  potem pachnąca kawa w kuchni, z psem , kotem , i radiem.       Pomyślałam , a co ja do cholery jakaś męczennica jestem ?     Zrobiłam się na bóstwo i razem z moją małą (raczej dużą)  pojechałyśmy na zakupy,  miałam branie  w  Lidlu!!!  To chyba przez te dzinsy , które pożyczyła mi po wielkich targach moja córa!!!     

Sobota skończyła się na wytrawnym Trebiano,  topiłam smuty za Żeglarzem ( ten jego głos w telefonie, te słowa)    niestety  okazało się że moje smuty pływają żabką!!!  I to jeszcze jak!!!

 

i.s.a.b.e.l.a : :