Archiwum 13 października 2003


paź 13 2003 13-tego
Komentarze: 2

               Tak naprawdę 13 obchodziłam hucznie w piątek. A miało być tak pięknie!  Miałam wyjść z pracy o 11,  za odrobione godziny.         Chwilę przed jedenastą Kierownik mówi: Nie wiem czy to ważne ale masz z tyłu gumę. Jadę po materiał, jak wrócę to ci pomogę, pa pa!       Myślę nic to!  Zejdę to chociaż wyciągnę zapasówkę, poodkręcam śruby, będzie szybciej.  Deszcz leje, nie mam kurtki, dżinsowa koszula robi się mokra i sztywna.  Odkręcam poprzez  śrubę w bagażniku piąte koło,  z góry kręcę a ono sobnie elegancko wyjeżdża od spodu! Cud techniki.  Szarpię,  ciągnę i ...  nic.    Dzwonię do Pana Męża:  musisz się położyć pod samochód!  O żesz kurwa, też mi opdpowiedź!  Kładę się jednak i od razu widzę, że miał rację w 100%.  Odciągam blokadę i wyjmuję wreszcie oporne dziadostwo.  Dumna z siebie jak cholera toczę sobie dziadostwo i patrzę a z przodu drugi kapeć!!!   Po wielu perturbacjach dwóch osobników płci męskiej ściąga dwa koła.  Śruby były tak zapieczone , że jak powiedział kierownik: nawet jak bym na nie spadła z drzewa to i tak bym nie ruszyła!      Zostawiam auto na lewarku i jednej zasuwie wodociągowej i zostaję odwieziona do stosownego zakładu z trzena kołami, zapasówka też do dupy!   Pan  fachowiec od wulanizacji mówi:  trzy razy kłute !  drugie też! zapasowe sparciałe!   O matko z córką?  Najechałam na coś trzy razy???  I to dwoma kołami???   Pani nie rozumie, ktoś przebił opony...       

W domu byłam po 14,  zmarznięta do szpiku,  mokra od stóp do głów,  brudna jak świnia (nie obrażając świń).    Nadźwigałam się za wszystkie czasy.  Za to Kierownik powiedział , że jestem twarda!   I cóż mi z tego???

i.s.a.b.e.l.a : :