Komentarze: 1
Udało się! Poskładałam! Maszynkę do mielenia mięsa! Pan Mąż zmielił nam co trzeba na obiad, rozkręcił i zostawił w zlewie. Umyłam żelastwo, powycierałam i .... zabrakło mi weny twórczej.
Rozłożyłam elegancko na stole, od najmniejszej śruby, po ślimaka imponującej wielkości i liczyłam , że się domyśli.
Rano chodziłam jak koło jeża, instrukcji brak! Bo to maszyna jeszcze po teściowej zza Buga.
Zrobiłam kawę i skręciłam... papierosa najpierw.
Kofeina podziałała i maszynka złożona. Ko ko ko ko ko