Komentarze: 2
Siedzenie w domu sprzyja grzebaniu w sieci.
Oglądałam na www.alejaja.pl fajny filmik z muchą, ale se kurwa polatałam. poprawia humor i to jak!
Siedzenie w domu sprzyja grzebaniu w sieci.
Oglądałam na www.alejaja.pl fajny filmik z muchą, ale se kurwa polatałam. poprawia humor i to jak!
Mam syndrom wiszącej wysoko Baba Jagi.
Nie lubię tego, choć się zdarza.
Mam Baba Jagę z koszem na plecach, stworzenie wisi na sprężynie przy suficie. Do kosza wrzucam często parę złotych, złotówki, dwójki, czasem piątki. Ot jakaś reszta, lub drobny oddany dług, czy coś tam się plącze po kieszeni.
A dziś Baba Jaga wisi wysoko... biedna ja , choć Jadze pewnie lepiej w górze.
Czytałam gdzieś, że jak się już GO nie kocha to nie można patrzeć jak ON je. Coś w tym musi być. Przed chwilą jadł gorące,
mlaskając i wciągając w pełne jedzenia usta powietrze, oooochmmm oooochmmmm, straszne! Uciekłam do pokoju córki.
I nie wiem czy to tylko jedzenie, mam wiele żalu, o brak opieki nad córką, o olewanie utrzymania domu, o warczenie na przyjaciół,
o warczenie na mnie. Czy trzeba komentować zawsze moje programy, filmy, muzykę? Kiedyś tłumaczyłam , rozmawiałam, umiałam pogruchać. Teraz nie, już mi się nie chce. W styczniu puknęło nam 16 lat. Pierwsze cztery były szczęśliwe z NIM. Teraz wiem dlaczego, bez pieluch, mieszkając u teściów, właściwie bez żadnych obowiązków. Schody przyszły póżniej. Na swoim, z maleńką. Jak samotna matka. I właściwie było nam dobrze we dwie, i jest nadal.
Malutka wyrosła. ON nie.
Jak szybko się przyzwyczajam do luksusu bycia kicią, myszką kochaną, puzelkiem, myszaczkiem, i czasem łobuzem, jak kuszę sms-sami.
A propos puzelka, był koniec czerwca, leżeliśmy sobie w domku kempingowym, posplatani własnymi kończynami, jak bym się nie ułożyła tak pasuje, i on to poczuł : pasujemy do siebie jak puzle- powiedział, dodałam że puzle i klocki lego, zaoponował że klocki lego można łączyć z innymi elementami i wogóle doszliśmy do wniosku, że lego to są świńskie zabawki, proponowane w dodatku dzieciom. Tak więc tej nocy staliśmy się puzlami. Cięzko było puzlom się rozstać, wygoniłam go pierwszego, cóż w końcu jest mężczyzną, wracałam zapłakaną nieco renówką.
A dziś? umówieni na wieczorny spacer z psem, to znaczy ja z psem. Jak miło że sumienie nakazało mi wziąć tą sierotkę ze schroniska, a mądrzy ludzie mówią , że dobro zawsze wraca. I mają rację!!!
Jak dobrze może być w nocy, jak dobrze mieć znowu szczęście pisać, o tym co było , co jest. Jest bliżej do ludzi niż w niejednej knajpie. Zmieniłam się, romantycznie długie włosy, smuklejsza figura, miłość? nie, prozaiczna strata pracy, na pięknym trzy miesięcznym wypowiedzeniu, z odprawą, ekstra. coś się traci ,coś zyskuje, jak z ubraniami wyrzuconymi z szafy. Na początku myślę- szkoda, a to ubiorę jak przytyję, a tamto jak schudnę... Dla równowagi dostałam od losu coś pięknego...