Komentarze: 0
Wczoraj rano dostałam od Żeglarza zaproszenie na kawę, odmówiłam, sorry , mam trochę pracy, później jadę do Z. z kosztorysami, zadzwoń jutro, pa pa. Na dobrą sprawę wykroiłabym godzinkę, ale postanowiłam nie ulegać kaprysom swoim i cudzym. Taka próba charakteru. Jego i swojego. Pojechałam sobie, droga ekstra, noga do gazu ciężka, muzyczka taka, jaką lubię, papierosek, no dobrze cztery papieroski. W Z. załatwiłam co trzeba w przyzwoitym czasie , kupiłam sobie soczek pomidorowy na poprawę nastroju i kita z powrotem. Na drodze wylotowej z Z. do mojego miasta stoi sobie ... znajomy mercedes! ha Żeglarz się stęsknił! Próba mojego charakteru wypadła niepomyślnie, dałam się namówić na kawę z głaskaniem. Po powrocie do firmy zrobiłam zaległości w fakturach, porządek w papierach hasłem przewodnim! Skasowałam kasę za zrobione kilometry, wysłałam zakładową pocztę, zatankowałam samochód, zrobiłam lepsze zakupy (forsa zarobiona lekką ręką powinna iść na luksusy) i przed 16 wkroczyłam z siatami do domu. Pan Mąż miał urlop na chore gardełko, wiedziałam o tym od rana więc liczyłam na pomoc w przyrządzeniu wykwintnej obiadokolacji. Wchodzę sobie do domku... Pan i Władca śpi, najlepsze lekarstwo na chore gardło to nie pić dzień wcześniej . Głośno tego nie powiedziałam. Łóżka rozgrzebane, w chacie syf, dziecko na SKS-ie, kot głodny, pies uwiązany przy płocie w taki deszcz !!! Upierdolony jak diabeł. Wyszłam...... do sklepu po 4 sztuki Okocim Mocny. Zbawienny trunek pomógł mi sprzątnąć stajnię Augiasza i w międzyczasie ugotować coś dobrego. Cały dzień na nogach, zmęczona, trochę głodna, nakrywam do stołu z córką. Pan Mąż pyta : a co to miałaś dzisiaj wypłatę? Nie, zarobiłam na kilometrach. I dowiedziałam się , że : 1- jeżdzę jak wariat, 2- jutro zabierze mi samochód, 3- słucham w kuchni głupich piosenek, 4-rozpuszczam dziecko, 5- piję za dużo piwa!!! Nie czekając na punkt nr 6 poszłam spać do drugiego pokoju.
PS/ Wykwintnej obiadokolacji nie jadłam. Amen