Archiwum 14 września 2005


wrz 14 2005 kulinarne dywagacje
Komentarze: 8

    Jako, że siedzę teraz w domu, mam czas to się spełniam  w kuchni.

Wczoraj ugotowałam zupę gulaszową na ozorkach wołowych, Pan mąż zjadł z apetytem, natomiast Paprotka zamieszała w talerzu i ...  zrobiła sobie sama chińską z torebki.

Tak mnie natchnęło kulinarnie i myślę co takiego dziwnego w życiu jadłam:

 

 -raki-  łapane własnoręcznie nocą,

- żabie udka- smażone na maśle przez mojego sąsiada,

-nutrie- no, nie całą...

-małże-

-surową wątrobkę - jak byłam w ciąży,

-kalmary- przyrządzane przez moją mamę w czasie PRL-u,

-steki z kangura- w gościach, niedobre, ale się nie przyznałam,

-suszonego węża- przywiezione przez znajomych z wakacji,

-kilka mrówek- w ramach dziecięcego eksperymentu,

- kawałek konika polnego- jw

-śledzie na słodko z mandarynkami- dobre.

 

.

i.s.a.b.e.l.a : :