Archiwum wrzesień 2005, strona 1


wrz 15 2005 kropka
Komentarze: 4

       Panika.Brak kropki w kalendarzu.

Mam siostrę starszą dokładnie o cztery lata.

17 maja schodzi na dół z kwiatami i flaszką:

-Cześć stara krowo ! - i zdrowo mnie ściska.

18 maja ja idę na górę z kwiatami i flaszką:

-Cześć stara krowo!  - i zdrowo ją ściskam.

Śmiejemy się , bo gdyby nie rok przestępny urodziłybyśmy się pewnie tego samego dnia.

A dziś mi nie do śmiechu, dokładnie 12 lat temu nie postawiłam kropki w kalendarzu.

Dodam jednak , że wcale nie czekałam na tę kropkę, i bardzo nie chciałam jej postawić, i nie postawiłam...

i.s.a.b.e.l.a : :
wrz 14 2005 kulinarne dywagacje
Komentarze: 8

    Jako, że siedzę teraz w domu, mam czas to się spełniam  w kuchni.

Wczoraj ugotowałam zupę gulaszową na ozorkach wołowych, Pan mąż zjadł z apetytem, natomiast Paprotka zamieszała w talerzu i ...  zrobiła sobie sama chińską z torebki.

Tak mnie natchnęło kulinarnie i myślę co takiego dziwnego w życiu jadłam:

 

 -raki-  łapane własnoręcznie nocą,

- żabie udka- smażone na maśle przez mojego sąsiada,

-nutrie- no, nie całą...

-małże-

-surową wątrobkę - jak byłam w ciąży,

-kalmary- przyrządzane przez moją mamę w czasie PRL-u,

-steki z kangura- w gościach, niedobre, ale się nie przyznałam,

-suszonego węża- przywiezione przez znajomych z wakacji,

-kilka mrówek- w ramach dziecięcego eksperymentu,

- kawałek konika polnego- jw

-śledzie na słodko z mandarynkami- dobre.

 

.

i.s.a.b.e.l.a : :
wrz 13 2005 w zamierzchłej przeszłości
Komentarze: 7

 

-Coś nie tak z przewodami, coś nie styka! - wypiął się Pan mąż tyłkiem do mnie, próbując wsadzić rękę między sprzęt a ściankę mebla.

-Daj, zobaczę, mam szczuplejszą rękę to się zmieści.

-Dobra.  -  i dalej wypinał tylną część ciała.

-To chociaż zdejmij gatki...

I dopiero zamiast tyłka zobaczyłam ciężko obrażoną minę baletnicy, względnie divy operowej.

 

A pamiętam,  było to latem, my półtora  roku po ślubie.

Razem z dobrymi znajomymi, po dyskotece  o trzeciej w nocy przekroczyliśmy nielegalnie wysoką siatkę okalającą  basen. Niegdyś chluba naszego miasta. Jeden z położonych najwyżej w Europie. Niekryty.

Mając w rękach flaszki kupione w knajpie na wynos, nie było sklepów nocnych. 

Było nas dwanaście sztuk.

Kąpaliśmy się na waleta oczywiście, w świetle księżyca i wypijanych promili.

I wtedy zobaczyliśmy na drugim piętrze skoczni nagiego mężczyznę.

Stał wyprostowany,  po chwili złożył ręce na strzałkę i pięknym łukiem skoczył na główkę w dół.

Było plusk.... i nasze  przestraszone twarze.

To był mój mąż,  dopiero później dowiedziałam się , że miał  drugie miejsce w wojewódzkich skokach do

 wody wśród juniorów.

 

Taaaa,   to tak apropos  kabli

 

 

 

i.s.a.b.e.l.a : :
wrz 12 2005 zastrzyk, nie gotówki, niestety
Komentarze: 1

   Otwieram drzwi od auta i hyc!  Pies już siedzi za kierownicą, zawsze mi to robi.  Wytłumaczyłam, że z tyłu będzie mu wygodniej, poza tym nie ma odpowiednich kwalifikacji.

Po całym tygodniu jeżdzenia na obserwację dziś nastąpił wymarzony kres. Pan doktor zrobił odpowiedni wpis w książeczkę,  przytrzymałam gadzinę za głowę i ciach. Nie lubię zastrzyków, nawet u psa. Udało mi się nie zemdleć.  Pamiętam w szkole wysłali nas na wyniki,  odjechałam przy pobieraniu krwi. Na szczęście to się robi na siedząco. Ale i tak było wesoło,  nie mi bynajmniej.

Lżejsza o siedemnaście złotych, (tanio!)  ale szczęśliwa. Zaszczepiony.

 

 

 

i.s.a.b.e.l.a : :
wrz 12 2005 wsiowo
Komentarze: 4

     Byliśmy na wsi (no prawie)  u Puzla i Pani żony.  Mają mieszkanie po córce, która czmychnęła z kraju.

Na co dzień mieszkają u jej rodziców,  dziwię się bo wolałabym tam,  no  ale Pani żona powiedziała

-Musiałabym co dzień gotować, no i prać, i w ogóle.

No tak,  lepiej niech to robi mama...  A może ona ma rację? Żyć wygodnie?  Nie dla mnie, ja jednak lubię gotować,  a jak nie posprzątam i nie wypiorę to dziura się w niebie nie zrobi.... Najwyżej Pan mąż poburczy, ale już mnie to nie rusza, i tak jest Borsukiem,  poburczy i przestanie. A teraz wyszykowałam Paprotkę do szkoły. Wypiłam kawę i w kuchni lśni.

Ale do rzeczy, impreza udana,  paliłam cygara z zaciąganiem, inaczej nie umiem, ale jak wiocha to wiocha.Oglądałam film z egzotycznych  wakacji w Puzla okularach, moje zostały w domu. Piliśmy wódkę,  tańczyliśmy, spuszczałam z Puzlem winko własnej roboty. Nie przepadam za winem ale to było znakomite, no i to spuszczanie... 

Winko miało nie tylko smak ale i kopa!  W efekcie mam luki w pamięci,  zbite kolano i uszkodzone czoło, na szczęście to już w domu, Paproć powiedziała , że się nie zmieściłam w drzwiach... A wcale nie jestem szeroka...

A w niedzielę to miałam problemy z tęsknotą,  kaca nie miewam, taki cud natury, chociaż wyczytałam, że jeśli się nie ma kaca to ma się zadatki na alkoholika...

 

 

.

 

 

 

i.s.a.b.e.l.a : :