Czytałam gdzieś, że jak się już GO nie kocha to nie można patrzeć jak ON je. Coś w tym musi być. Przed chwilą jadł gorące,
mlaskając i wciągając w pełne jedzenia usta powietrze, oooochmmm oooochmmmm, straszne! Uciekłam do pokoju córki.
I nie wiem czy to tylko jedzenie, mam wiele żalu, o brak opieki nad córką, o olewanie utrzymania domu, o warczenie na przyjaciół,
o warczenie na mnie. Czy trzeba komentować zawsze moje programy, filmy, muzykę? Kiedyś tłumaczyłam , rozmawiałam, umiałam pogruchać. Teraz nie, już mi się nie chce. W styczniu puknęło nam 16 lat. Pierwsze cztery były szczęśliwe z NIM. Teraz wiem dlaczego, bez pieluch, mieszkając u teściów, właściwie bez żadnych obowiązków. Schody przyszły póżniej. Na swoim, z maleńką. Jak samotna matka. I właściwie było nam dobrze we dwie, i jest nadal.
Malutka wyrosła. ON nie.